wtorek, 20 kwietnia 2010

Cztery słonie

... zielone słonie...

znam tę pioseneczkę od dziecka i gdy mój pierwszy zielony słoń opuścił pracownię pomyślałam sobie, że mam prawo do wykonania czterech zielonych z trąbami.

Oto Drugi:



Przyznam, że na początku mnie samej trudno było uwierzyć, że Pierwszy i Drugi byli kiedyś puchatą watką:) Ale jak patrzę na Sue i Tosia jestem gotowa uwierzyć w to, że chyba po prostu mam talent do pewnych spraw.

Pierwszy, jak już pisałam w marcu, trafił szybciutko na Kubusia Puchatka :) i ma się świetnie. Nic mu się nie odfilcowało i ma nowych kolegów.


Drugi trafi prawdopodobnie w ręce My-Little-Sister, kiedy tylko ta zjawi się u mnie.

Ciekawe jakie będą nosiły imiona :)

Przyjmuję zapisy na dwa ostatnie zielone słonie :)

piątek, 2 kwietnia 2010

Wijemy gniazdo


przyleciał, nareszcie, przyleciał bocian.


Wiosna w pełni... ptaki wiją gniazda... wszędzie słychać śpiewy i trele. Postanowiłam wtopić się w ten pejzaż.

Doniczki z żonkilami wyglądały tak mizernie, że aż żal było patrzeć. Przydały się tasiemki, ptaki z masy papierowej, które do tej pory zdobiły uschnięty krzew azalii.
Zrobiło się bardzo miło i sąsiedzi tez jacyś tacy weselsi.

Uwiłam tez gniazdko z gałązek przyniesionych z jednego z zimowych (jeszcze wtedy) spacerów i szyszek które Sue pozbierała na sąsiedniej polanie jeszcze zanim przyleciał długonogi żabojad.



W gnieździe malowane jajka czubatki polskiej, kury z fermy i śliczne gęsie pisanki zdobione woskiem. Gdybym miała więcej czasu... zdobienie jajek to piękna tradycja.

spróbuję znaleźć więcej czasu na wiosnę...